Muzeum Złamanych Związków, jedno z najbardziej hipsterskich miejsc w jakim byłam

„Każdy gromadzi blizny w sercu.” (Paolo Coelho) Każdy też gromadzi wspomnienia, a w parze ze wspomnieniami, różne przedmioty. Ale co w momencie, gdy zakochani się rozstają? Wspomnienia zostaną już na zawsze, ewentualne blizny też. Przedmioty możemy również zostawić, albo… oddać do Muzeum Złamanych Związków.

Taaak, istnieje takie hipsterskie muzeum, które najpierw było ruchomą wystawą jeżdżącą po całym świecie, a w 2006 roku znalazło swoje miejsce w Zagrzebiu. Wbrew pozorom, jest to dość popularne muzeum; z paroma wyróżnieniami, za najbardziej innowacyjne wystawy, na koncie i pozytywną opinią TripAdvisora. Moja pierwsza reakcja, w momencie, gdy natrafiłam na to muzeum, była połączeniem niedowierzania i ekscytacji.

 

Muzeum Złamanych Związków
Niedowierzania, bo ciężko mi sobie wyobrazić człowieka na tyle kreatywnego i z nowatorskim spojrzeniem na świat, który mógłby wpaść na pomysł zbierania, często absurdalnych i nietypowych, miłosnych pamiątek i potem zainwestować w swoją ideę sporą kasę, aby wynająć lokal w ścisłym, starym centrum Zagrzebia.

 

Po jakimś czasie szukania danej ulicy, weszłam do środka i, ku wielkiemu niezadowoleniu ze strony rodziców, spędziłam tam ponad godzinę, włócząc się po paru salach i czytając kolejne, mniej lub bardziej nietypowe, historie związków. Oczywiście, w muzeum można było się natknąć na parę „nudnych” pluszaków, listów i medalionów, ale przyszłam tam głównie po to, żeby zobaczyć te dziwne i zupełnie nieromantyczne przedmioty, które ku mojemu zdziwieniu często były opatrzone sensowną historią.

 

No może nie wszystkie, na przykład zabawka psa ukochanej w kształcie hamburgera, która zdecydowanie zajmuje pierwsze na podium najgłupszych miłosnych pamiątek. A z nią ex aequo pudełko popcornu, na które zakochany mieszkaniec Kolorado nie mógł sobie pozwolić, ale i tak je kupił, bo w sklepie sprzedawała dziewczyna jego marzeń. Albo toster, który w sumie nie wiadomo dlaczego pojawił się w Muzeum Złamanych Relacji i zajął zaszczytne miejsce zaraz obok rutera, uchwytu na papier toaletowy czy paczki zapałek.

 

Muzeum Złamanych Związków

 

Czy warto ruszyć się, zapłacić 25 kun (uczniowski – 20kn), czyli jakieś 16zł i wejść do tak bezsensownego muzeum?

 

Warto. I to bardzo. Bo oprócz hipsterskiej i nietypowej atmosfery, można poczytać prawdziwe historie, które aż do złudzenia przypominają te z Uczuciopedii czy innych bekowych stron z opowiadaniami o nieudanych związkach; a do tego popatrzeć na absurdalne przedmioty, które przypominają komuś jedne z piękniejszych chwil w życiu. Jak pewnie zauważyliście, traktuję to z dystansem i raczej bardziej podziwiam tą całą hipsterską mgiełkę, która unosi się nad tym muzeum; ale większość zwiedzających to zakochane pary, które przy każdej romantycznej historii dają sobie buzi w policzek. A to psuje cały trans, w jaki tam się wpada i sprawia, że cała beka, która dopadnie Cię przy bardziej absurdalnym eksponacie, bezpowrotnie zniknie.

 

Muzeum Złamanych Związków

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.