Mediolański Tydzień Mody jesień|zima 2015|16

„Włoska stylistyka to przede wszystkim umiłowanie dla prostoty.” (Maciej Brzozowski, w wywiadzie dla Styl.pl) Wnioskuję z tego, że chyba w poprzednim wcieleniu byłam Włoszką. A jeszcze bardziej utwierdza mnie to w przekonaniu, gdy oglądam Mediolański Tydzień Mody. W porównaniu do londyńskiej czy nowojorskiej edycji, ciężko wybrać najlepsze pokazy.

Jeśli chodzi o „wielkie nazwiska” to w gronie najlepszych znajdziecie tylko Giorgio Armani’ego, Roberto Cavalli’ego i Trussardi’ego.
Kolekcja Armani’ego jest bardzo klasyczna. Królują w niej różne odcienie niebieskiego i szarego. Jedyną formą, która mogłaby zakłócać prostotę, to spodnie z nałożoną warstwą przypominającą spódnicę. Całość jest bardzo harmoniczna, a główną rolę grają w niej tkaniny, które zdecydowanie ją urozmaicają.
Z kolei Cavalli zawsze kojarzący mi się z przepychem, zaskoczył mnie. Formy są eleganckie, a jedyną wariacją są zwierzęce desenie. W przeciwieństwie do wyżej wspomnianej kolekcji, są to ubrania dla kobiet, które nie boją się wyjść na ulicę w nietypowych, rzucających się w oczy strojach.
Podobna z resztą jest kobieta Trussardi – odważna i seksowna, ale przy tym nie wulgarna. Odziana w skórę, ale nie opinającą się, tylko delikatnie układającą się na ciele. Jako uzupełnienie skórzanych spódnic czy kombinezonów zakłada wełniane swetry lub futra. Ale pomimo tego, nadal wyznaje estetyzm i prostotę.

Kolejną znaną marką, która kolejny raz pokazała klasę i styl to Blumarine. Jedyny motyw w tej kolekcji, który nie wpasował się do reszty to kwiaty w trzech lookach pod koniec. Gdyby nie to, kolekcję mogłabym określić jako perfekcyjną.

Teraz czas na moje dwa odkrycia na MFW – Les Copains i John Richmond. Zacznę od tej, która bardziej przypadła mi do gustu, a mianowicie od tej „pierwszej”.
Dla mnie moda użytkowa dzieli się na dwie podgrupy. Jedną z nich, jest styl casualowy (ubrania w stylu Blumarine), a natomiast druga to wyrafinowana elegancja. Od razu, na pierwszy rzut oka można rozróżnić „użytkowość” obu odłamów ready-to-wear. Niestety, większość z nas musi się zadowolić tylko patrzeniem na kolekcje, np. Les Copains, od których aż kipi piękną i ekskluzywną elegancją.
Mam słabość do takiego stylu. Dlatego też kolekcja z metką Les Copains jest najlepszą na Mediolańskim Tygodniu Mody. Nic dodać, nic ująć.
John Richmond, projektując swoją linię na jesień i zimę 2015, dążył do połączenia tych obu podgrup, próbował i wyszedł z tego elegantszy casual, ale niestety bez porównania do wcześniejszych cudeniek. Jest też zdecydowanie odważniejsza, zarówno deseniami, materiałami, jak i formami.

Kolejne dwie kolekcję, które uważam za warte uwagi to projekty z metką Aigner i Ermanno Scervino. Obie we „włoskim stylu”, obie ładne, obie mi się podobają, ale i obie zaskakują i szokują.  Pierwsza z nich sukienką z futra, a druga, sukienką à la kurtka pikowana.

M.P.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.