Nowy dyrektor kreatywny, nowa kampania i nowa wizja marki. Ale i całej mody, która coraz bardziej zaczyna opierać się na social mediach.
Nie lubimy zmian. Po dłuższym czasie przyzwyczajamy się do jednego trybu, osoby czy stylu i najchętniej byśmy tego nie ruszali do końca świata.
I jeden dzień dłużej.
Ale moda lubi zmiany, a projektanci są w nich mistrzami. Parę lat popracuje tu, parę tu, a na końcu tak czy siak założy własną markę. W takim trybie ciężko o nadążenie za czymkolwiek.
Rok temu Alexander Wang opuścił ciepłą posadkę dyrektora kreatywnego w Balenciadze. Stanowisko objął świeżak, bez wyrobionego nazwiska, bez londyńskiej ani mediolańskiej szkoły. Pojawiły się obawy, ale krótko po premierze jego pierwszych kolekcji – damskiej w marcu i męskiej w czerwcu – zostały rozwiane.
Demna Gvasalia – nowy dyrektor kreatywny, do współpracy zaprosił fotografa Marka Borthwick i mniej kojarzone modelki.
Cel? Naturalność i przełożenie mody na ulicę.
Efekt? Zdecydowanie bardzo dobry.
Duet Borthwick i Gvasalia wyznaczył nową drogę kampaniom. Jest to zdecydowanie duży ukłon w stronę estetyki social mediów, a zwłaszcza Instagrama. Minimalizm, typowa „jasna ściana” w tle… A przede wszystkim urywki z codzienności.
Dziewczyny zostały „przyłapane” na codziennych czynnościach – czekające na autobus czy pijące z papierowych kubków. Niby nic kreatywnego, innego. Przecież znaczna część lookbooków, kampanii jest robiona na ulicach. Ale w całościowym efekcie (zdjęcia + kolekcja) widać prawdziwą inspirację ulicą i architekturą, na którą sili się większość domów mody.
Zastanawia mnie, co na to reszta „rekinów mody”, czy pójdą w kierunku wytyczonym przez Balenciage i Demna Gvasalia czy może zostaną przy tradycyjnych wizjach i oleją trend Instagrama. Co w dłuższej mierze pewnie okaże się strategicznym błędem.