Nowojorski Tydzień Mody jesień|zima 2015|16

„Nie lubię słowa „klasyka”. Sprawia, że myślisz, że nic nie zrobiliśmy.” (Ralph Lauren) A ja właśnie lubię to słowo i używam go często, dlatego, że uważam, że pokazanie klasyki w sposób nowoczesny i przystępny dla grymaśnej kobiety XIX wieku to nie lada wyzwanie. To słowo oznacza coś wyjątkowego i ponadczasowego, coś co nosiły nasze babcie i co będą nosiły nasze wnuczki. I to nadal będzie modne. Bo klasyki nie wychodzą z mody. 

Uwielbiam klasykę i proste fasony, a moimi ulubionym stylem jest elegancja z glamourem, dlatego też nie spodobała mi się kolekcja Tommiego Hilfigera, tylko Marchesy inspirowana latami 20.. Na Facebookowym fanpage’u wspomniałam, że z niecierpliwością czekam na pokazy Victorii Beckham, DKNY, Michaela Korsa i Marchesy. Doczekałam się. Kolekcje były w porządku, ale u Victorii i Donny czegoś mi brakowało. Takiego uczucia „wow, to było niezłe, mogłabym wszystkie (lub większość) tych ciuchów mieć w szafie.”. U Korsa i duetu Marchesa takie uczucie mnie dopadło. Byłam pozytywnie zaskoczona tymi kolekcjami. Nie spodziewałam się, że będą, aż tak dobre.
Kolekcja Michaela Korsa to damska interpretacja męskiego, angielskiego stylu. Trencze, tweedowe płaszcze i oksfordy, a do tego futrzane dodatki. A wszystko to w odcieniach jesieni – brązy, ciemna żółć, khaki, granat i grafit. Angielski styl, to klasyka, dobry i wyrafinowany gust. Niestety ostatnio w pokazach zapomniany, dlatego cieszę się, że MK powrócił do korzeni – swoich i stylu. Najbardziej spodobały mi się płaszcze, a zwłaszcza ten. To najlepszy look pokazu. A oprócz tego warto zwrócić uwagę na: #6, #12, #26 i #48. Cały pokaz bardzo mi się podobał, ale to nie oznacza, że nie było żadnego „niewypału”. Był – look nr 31: piżama, idealna na nowojorskie ulice. Zwłaszcza w zimie.
Wspomniałam już jak bardzo lubię styl lat 20.? Nawet nie raz. I tutaj kolejne pozytywne zaskoczenie kolekcją Marchesa – inspiracja tymi latami. Dziewczyny z duetu już któryś raz z rzędu idealnie wpasowały się w moje upodobania jeśli chodzi o kolekcję. Tym razem nie tylko moimi ulubionymi latami, ale również wpływami Hiszpańskimi (pierwsze dwa looki i nr 30). Nie zakwalifikowałabym tej kolekcji jako „ready to wear”, zwykli śmiertelnicy w takich ubraniach nie pojawią się na ulicach, tylko (jeśli w ogóle) na imprezach. Ciężko mi określić co tak dokładnie mi się w niej podoba, bo podoba mi się wszystko. Od kolorów przez fasony po fryzury, które wprowadzają w klimat Wielkiego Gatsbiego. Najlepsze stroje (znowu miałam problem z wybraniem kilku i powstrzymaniem się przed wymienieniem wszystkiego): #3,  #5, #6, #13, #14, #21 i #29.

Super kolekcje przygotował także Jason Wu, dla własnej firmy, jak i dla Boss Women. Obie są bardzo eleganckie, ale różnią się od siebie nowoczesną, glamourową nutą, której w jego własnej linii brakuje. Ale to wcale nie oznacza, że jest gorsza! Wręcz przeciwnie – zrobiła na mnie lepsze wrażenie. Oprócz tego jest jednorodna jeśli chodzi o styl (nowoczesna elegancja). Przy jego drugiej kolekcji niemożna powiedzieć o jednorodności, są różne wariacje na temat elegancji: sportowa, glamour, luźna… Jeśli chodzi o kolekcję Jason Wu, znowu mam problem z określeniem tych „najlepszych” propozycji, jednakże potrafię wyłonić jeden look, który spodobał mi się najbardziej: #35. Przy Bossie mam trochę ułatwione zadanie, ponieważ ta kolekcja zrobiła na mnie mniejsze wrażenie. Wybrałam tutaj dwie sukienki: #8 i #11.

Do kolejnych kolekcji mam mieszane uczucia, uważam, że zasługują na uwagę spośród oceanu kolekcji, które przypłynęły do nas wciągu ostatnich paru dni, ale nie rzuciły mnie na kolana, tylko zaintrygowały (kolejność nie jest przypadkowa):

 

M.P.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.