Po odjęciu dni spędzonych w drodze, albo tych, które spędziłam nad basenem, wyszło, że zobaczyłam całe Lazurowe Wybrzeże w 3 dni. Niemożliwe? No to patrz!
Obalamy mit: która część Lazurowego Wybrzeża jest najładniejsza?
Jak pomyślisz o Lazurowym Wybrzeżu to masz na myśli całe francuskie wybrzeże, prawda? Co przewodnik to teoria. Ale muszę Cię zmartwić – na lazurowy kolor wody możesz liczyć tylko do Cannes. Potem woda nadal jest śliczna, ale ze względu na dno – ma bardziej brunatny kolor.
Jak się poruszać na Lazurowym Wybrzeżu?
Zacznijmy od komunikacji. Mówiąc szczerze, jeżdżenie wszędzie samochodem nie jest najlepszym pomysłem. Jeżdżenie wybrzeżem to stracenie cennych godzin w korkach. I najprościej ujmując: bez sensu.
Najlepszym sposobem na komunikację na Lazurowym Wybrzeżu są pociągi.
…które też mają minusy, bo opóźnienia mają większe niż PKP. I nie jeżdżą po całej Riwierze. Tylko na odcinku Frejus – Ventimiglia. Na szczęście to ta najładniejsza część.
Cannes, place where the story begins.
Cannes jest idealnym miejscem na nocleg z kilku prostych powodów:
♡ Ceny noclegów są niższe niż w innych dużych miastach na wybrzeżu (fajnym miejscem może być też Le Cannet – oddzielone od ścisłego centrum 20 minut autobusem).
♡ Jest w połowie najciekawszej części Lazurowego Wybrzeża, więc nie stracisz połowy dnia na sam dojazd do Nicei czy Monte Carlo.
♡ Nie ma w nim aż tyle do zwiedzania jak w innych kultowych miastach, więc na zobaczeniu kultowych miejsc spędzimy kilka godzin, a nie cały dzień, tak jak w przypadku Nicei.
Nicea i Monte Carlo, intensywna jednodniowa wycieczka.
Chwilę po 12 wsiedliśmy do pociągu. Udało nam się załapać na fajną okazję cenową. We Francji jest możliwość kupienia jednego, podstawowego całodniowego biletu i dwóch (czy ile tam potrzebujesz) tańszych biletów dla towarzyszy podróży.
Pierwszy przystanek: Monte Carlo.
Nie mieliśmy ani za dużo czasu ani ochoty biegać w trzydziestokilku stopniowym upale, więc w planie były klasyki: stare miasto z pałacem i katedrą, najsłynniejsze kasyno oraz marina. Nie dało się też nie ominąć najdroższej ulicy świata – Avenue Princess Grace, gdzie koszt 1 m² nieruchomości to około 90 tysięcy euro.
Drugi przystanek: Nicea.
Potem w drodze powrotnej pojechaliśmy do Nicei, drugiego największego miasta na Riwierze. Na nie zdecydowanie potrzebny jest cały dzień i pełna energia. Znowu zostają klasyki: Promenada Anglików (o długości 7 km!), pałac, katedra i port. A w między czasie, moje ulubione, włóczenie się po mieście. To mój najlepszy sposób poznawania miast i ich klimatu. Najbardziej zdziwił mnie zupełny brak jakiegokolwiek upamiętnienia ofiar zamachu terrorystycznego sprzed roku (lipiec 2016).
Saint Tropez, czyli moje rozczarowanie.
Miałaś kiedyś tak, że naoglądałaś się filmów o jakimś miejscu, wymarzyłaś sobie wycieczkę tam, pojechałaś i… zastało Cię tylko rozczarowanie? To wiesz już jak się czułam w Saint Tropez. To niestety skutki oglądania filmów o Żandarmie i słuchania piosenki Welcome to Saint Tropez.
Co mnie najbardziej rozczarowało w Saint Tropez? Przede wszystkim wielkość – spodziewałam się miasta co najmniej wielkości Cannes, a zastałam miasteczko z niedużym portem i kilkoma uliczkami. Obok pięknych, luksusowych jachtów i pięknego koloru wody (nie w porcie, tylko za bramą) nie dało się przejść obojętnie, ale co z tego, jeśli przejście całego miasta nie zajęło nawet godziny?
Lazurowe Wybrzeże to piękne miejsce. Najbardziej można im pozazdrościć klimatu – dobrze ubranych ulic, eleganckiej architektury i bogatych turystów. Widoki też są niesamowite, ale mówiąc szczerze, nie różnią się wiele od tych chorwackich czy hiszpańskich.
Przed wyjazdem zastanów się co chcesz zobaczyć – miasta czy plaże.