Cracow Fashion Week to duża impreza organizowana przez Krakowskie Szkoły Artystyczne. Organizacją takiego eventu zrobili bardzo dużo dla miasta, jego promocji…i polskiej mody. Pokazy, warsztaty i wykłady, a to wszystko jeszcze przez tydzień.
Sobota rozpoczynająca wydarzenie to jeden wielki maraton pokazowy – 60 kolekcji dyplomowych rano, a wieczorem – śmietanka, czyli finaliści konkursu Cracow Fashion Awards, absolwenci SAPU i zaproszeni zagraniczni projektanci. Podsumowując: na pokazach spędziłam jakieś 7 godzin. Poskutkowało to ogromnym spamem na wszelkich kontach w mediach społecznościowych, a zwłaszcza na Snapchacie (maja.puente).
Miałam przyjemność zobaczenia wielkiej mieszanki wybuchowej różnych inspiracji, estetyk i stylów.
I właśnie, między innymi dlatego…
Muszę przyznać, że takie imprezy są niesamowite. Tyle młodych talentów w jednym miejscu! Część z nich pochłoną duże marki, wejdą w ich struktury, przekażą cząstkę siebie do naszej codzienności, a resztę siebie – tą bardziej artystyczną część – będą musieli odłożyć na bok.
Inni absolwenci założą własną markę i dorzucą swoje 5 groszy do wielkiego biznesu ryzykując wiele nieprzespanych nocy i wydanych pieniędzy.
Przy okazji, siedząc i oglądając taką ilość ciuchów pobawiłam się w headhuntera i stworzyłam subiektywną listę nazwisk (i kolekcji), które szczególnie wpadły mi w oko.