Rano budzę się, a mój cały facebookowy wall to zdjęcia, artykuły, recenzje z wczorajszego najbardziej wyczekiwanego (i najdroższego) pokazu mody w całym modowym biznesie. Victoria’s Secret. Muszę przyznać, że to całkiem niesamowite, że to właśnie wokół pokazów bielizny udało się stworzyć najbardziej luksusową (i wyczekiwaną) otoczkę.

Pokaz, prezentowane elementy bielizny czy koncerty towarzyszące wydarzeniu to nie wszystko co tak przyciąga mnie i sprawia, że od momentu startu lotu różowego samolotu z aniołkami (tym razem do Paryża), zaczynam śledzić na bieżąco relację. Jest w tym coś znacznie bardziej magnetyzującego, wartego uwagi i… inspirującego.

Osobowość modelek i charakterystyczna forma pokazów.

Wiadomo, bycie aniołkiem Victoria’s Secret jest szczytem marzeń każdej modelki. Jest to najwyższy poziom wtajemniczenia dla bardzo, ale to baaardzo, nielicznych. O konieczności pięknej, wysportowanej figury nie wspomnę, ale nie na tym będę się dzisiaj skupiać. Bo oprócz dbania o figurę, powinnyśmy brać przykład jeszcze z trzech rzeczy…

Aniołki, zanim się z nimi stały, też miały mnóstwo kompleksów. Gwarantuję Ci. Nie da się ich nie mieć. Zawsze jest coś co nie będzie nam w sobie pasować. Ale wiesz co? Zdradzę Ci sekret. Jeśli kogoś spytasz się, czy poruszysz temat swoich kompleksów, okaże się, że nikt oprócz Ciebie nie zwraca na to uwagi.

Pewność siebie zaczyna się w głowie. Jeszcze do niedawna byłam tak nieśmiała, że znajomi, którzy nie znali mnie w tamtym okresie uważają, że plotę głupoty. Bałam się zacząć rozmowę, napisać do kogoś na Facebooku, czy nawet wysyłać zaproszenia. A do chłopaków tym bardziej. Co będzie jeśli pomyśli, że się narzucam? Niewiele mi brakowało, a zaczęłabym bać się własnego cienia.

Niepoważne, nie?

Nie pomogła rozmowa z mamą, przyjaciółką, psychologiem. Pomogło to, o czym pisałam niedawno tutaj.

I ty też powinnaś. Powtarzałam to milion razy i drugie tyle będę jeszcze powtarzać. Bez marzeń i celów życie jest nijakie. A jak już je masz, to trzeba je spełniać. Jak nie dzisiaj, to jutro.

Chciałam poprawić swoją pewność siebie, pokazać co lubię – założyłam bloga i wtedy powstały moje marzenia dotyczące rozwoju bloga i siebie. Przypomniałam sobie, że jako mała dziewczynka chciałam stworzyć swoją kolekcję. Dostałam narzędzia, szansę, którą wykorzystałam i obecnie pracuję już nad trzecim takim eventem. A wiesz ile mi to zajęło? Rok.

A ty gdzie będziesz za rok?

Branża modelingowa jest trudna. Najtrudniejsza jeśli chodzi o spełnianie marzeń, bo tam większość rzeczy nie zależy od Ciebie. Albo Cię wybiorą na castingu, albo nie – i to niekoniecznie może być wina Twojej osoby, figury. Na proces podejmowania decyzji wpływa wiele rzeczy. Postaw się też na miejscu drugiej osoby, decydent może przeżywać żałobę po śmierci matki, mógł mu się rano zepsuć samochód, albo po prostu może się źle czuć. To też człowiek. Gdyby którakolwiek z modelek Victoria’s Secret poddała się już na pierwszym castingu, na pierwszej trudności, dzisiaj mogłaby równie dobrze pracować w butiku. A swoją drogą, gdyby wszystko zawsze szło pięknie i gładko, zwycięstwo tak dobrze by nie smakowało.

Zauważyłaś na tych wszystkich zdjęciach, że aniołki na każdym swoim pokazie są uśmiechnięte? Idą z uśmiechem na ustać i od razu sprawiają milsze wrażenie, jakby były bardziej otwarte do ludzi. Aż się robi ciepło tam w środku, prawda? Uśmiech zaraża. Nawet jeśli ktoś niezaprzeczalnie ma dzisiaj gorszy humor, Twój uśmiech wymusi na jego twarzy to samo. Chociaż na chwilę, mogę się o to założyć.

A o tym jak się więcej uśmiechać – pisałam tu.